Quantcast
Channel: Naturalna pielęgnacja
Viewing all 23 articles
Browse latest View live

Jak wygląda połóg i jak o siebie zadbać w tym czasie?

$
0
0

Kiedy byłam w ciąży, wydawało mi się, że najtrudniejszy będzie poród. Nie sądziłam, że powrót ze szpitala do domu i kilka kolejnych tygodni wracania do siebie będzie jeszcze trudniejsze. Bardzo ważne jest, by dobrze o siebie zadbać w tym trudnym czasie. Zobacz, jak ja sobie poradziłam.
Ginekolog tłumaczył mi, że połóg to mniej więcej 4-6 tygodni od momentu porodu, gdy ciało i hormony wracają na "swoje miejsce" po ciąży i porodzie. Po tym czasie trzeba się zgłosić do kontroli ginekologicznej. Tyle wiedziałam o połogu. No i czytałam też, że może być ciężko, ale nie przypuszczałam, że aż tak. Jako że w sytuacjach mi nieznanych najbardziej ufam specjalistom, w połogu postawiłam na kontakt z fizjoterapeutą, położną, doradcą laktacyjnym i... moją mamą :)

Ten post to zbiór moich doświadczeń, praktycznych porad i wiedzy, jaką posiadłam od wyżej wymienionych speców. Niniejszy post nie stanowi jednak porady medycznej, fizjoterapeutycznej czy laktacyjnej - chodzi o to, że jeśli masz wątpliwości bądź problemy po porodzie i nie jesteś pewna, jak postąpić, najlepiej skontaktuj się ze specami, którzy udzielą Ci wsparcia na miarę Twoich potrzeb. Mnie to bardzo pomogło.


Ty na pierwszym miejscu

To, co jest ważne w połogu (tak, teraz jestem mądra i już to wszystko wiem ;)), to zadbanie przede wszystkim o siebie. Wiadomo, że dziecko wydaje się być wtedy najważniejsze, ale to od Twojej kondycji fizycznej i nastroju zależy samopoczucie dziecka. W połogu najważniejsza jest mama. Koniec i kropka. Dziać się z Tobą będą przeróżne dziwne rzeczy, nad którymi może być Ci ciężko zapanować. Pocieszający jest fakt, że od milionów lat kobiety rodzą i praktycznie wszystkie przechodziły przez to samo. I co? Dały radę!

Co możesz zrobić, by pomóc sobie w połogu i jak on w ogóle wygląda?


Pozwól ranom się zagoić

Po pierwsze w połogu obkurcza się i oczyszcza macica, wydalając romantycznie nazwane "odchody". Wygląda to jak największy okres życia i u mnie zanim krwawienie ustąpiło całkowicie minęły ponad 3 tygodnie. 

W tym czasie najlepiej poruszać się po domu w koszuli oraz siateczkowych majtkach wyłożonych podkładem poporodowym, a później już tylko podpaską. Im więcej powietrza dotrze do krocza, tym szybciej zagoją się rany i zmniejszy się ryzyko stanu zapalnego w miejscu nacięcia czy pęknięcia. Poza tym krocze po porodzie boli i nie warto go ściskać spodniami czy legginsami.

Warto też wykonywać inną pociągającą czynność, czyli wietrzenie krocza. Oznacza to leżenie bez majtek na podkładzie poporodowym, najlepiej na plecach i z rozłożonymi nogami. Docenicie wtedy jak bardzo wygodne jest odsłonięcie spuchniętej od szwów i szczypiącej skóry. Mój patent na wietrzenie to leżenie z podciągniętą koszulą nocną podczas... karmienia. Bo karmi się też głównie na leżąco - z siedzeniem, jak łatwo się domyślić, na początku jest ciężko.

Dla dobra krocza i jego gojenia się zalecane są prysznice zamiast kąpieli w wannie. Bierz prysznic kiedy tylko się da! Początkowo w połogu i podczas laktacji ciało poci się tak, że ze skóry cieknie jak z cysterny. Pod prysznicem można się zrelaksować, odświeżyć i dodatkowo przemyć krocze, którego częste mycie jest zalecane już w szpitalu.

Czy oczyszczanie się i obkurczanie macicy boli? Tak, ale nie jest to ból nie do zniesienia. Ból lub dyskomfort (zależy jaki macie próg bólu) odczuwa się głównie podczas karmienia. To ból porównywalny do tego okresowego. Skurcze macicy wskazują też na to, że karmienie przebiega efektywnie.  

Jak to działa? Pod wpływem wydzielanej przy karmieniu oksytocyny dochodzi do skurczów macicy i właśnie wtedy ból związany ze skurczami jest odczuwalny. Nie jest to przyjemne, ale potrzebne, by macica z wielkości dużej dyni wróciła do wielkości małej pomarańczy. Możecie sobie wyobrazić, że to spora praca do wykonania. Pocieszające jest, że po pierwsze: po porodzie już żaden ból nie będzie Wam straszny, a po drugie: to minie :)

EDIT: Piszecie do mnie, że po drugim i kolejnym porodzie bóle związane z obkurczaniem się macicy są cholernie bolesne, bo macica obkurcza się szybciej. Dodaję tutaj tę informację, być może komuś się przyda.


Odpoczywaj, nawet jeśli czujesz sporo energii

Przez pierwsze trzy dni po powrocie ze szpitala czułam się nabuzowana energią. Mało spałam, ale nie czułam zmęczenia. W przypływie tej dziwnej, poporodowej mocy, wysprzątałam całe mieszkanie, chodziłam na dłuższe spacery z psem, na zakupy. Kiedy siła mnie opuściła, poczułam się jak zwłoki. Od wykonywanych wcześniej prac bolał mnie kręgosłup, krocze dokuczało bardziej, a gdy poszłam na zakupy do pobliskiego sklepu, wracałam z płaczem bojąc się, że nie dojdę do domu - taka byłam zmęczona. Zalewał mnie pot, a w głowie się kręciło.

W szkole rodzenia tłumaczono mi, że po porodzie niektóre kobiety są bardzo zmęczone, a inne najpierw przez kilka dni czują wręcz nadludzką moc, co wynika z działania hormonów. Organizm kobiety zaprogramowany jest tak, by podołała opiece nad dzieckiem, nawet po tak ogromnym wysiłku, jakim jest poród. Nie ma co nadmiernie wykorzystywać przypływu siły, jeśli Cię taki spotka. Serio, lepiej wtedy odpocząć, a wszystkie obowiązki jakie się da, przekazać innym (partnerowi, mężowi, mamie, siostrze, firmie sprzątającej czy płatnemu cateringowi).


Ćwicz (nawet mało, ale bezpiecznie), już na początku połogu

Nie mam tutaj na myśli wyczerpujących ćwiczeń. Z tymi trzeba bardzo uważać, żeby sobie bardziej nie zaszkodzić, niż pomóc. W połogu ciało jest o wiele bardziej elastyczne, będąc jeszcze pod wpływami hormonów, które były pomocne podczas porodu. Stawy i więzadła są rozluźnione. Sprawdzają się wtedy lekkie ćwiczenia wzmacniające i rozluźniające mięśnie, które są pospinane po całym okresie ciąży.

W praktyce oznacza to, że organizm może się bardzo szybko zregenerować (np. mięśnie brzucha mogą się sprawnie zejść), albo wręcz przeciwnie, jeśli nie będziesz uważać, może się bardziej "poluzować".

Co można robić? Zgodnie z zaleceniami ze szpitala, w którym rodziłam, w przypadku porodu siłami natury, można, a nawet trzeba ćwiczyć mięśnie dna miednicy. "Zaciskać" je na wydechu i rozluźniać na wdechu. Dzięki temu nie tylko się wzmocnią, ale też szybciej pozbędziesz się odchodów poporodowych.

Inne ćwiczenie, jakie praktycznie bezwysiłkowo można wykonywać, to ćwiczenie mięśni poprzecznych brzucha tak, jakby się chciało wciągnąć brzuch, żeby dopiąć przyciasne spodnie. Wygląda to trochę jak zasysanie dolnej części brzucha do środka, przy którym czuć delikatne napięcie mięśni. Mięśnie poprzeczne są powiązane z mięśniami pleców i jeśli są silne, pomagają zniwelować ich ból. Mnie zalecił je fizjoterapeuta m.in. na problemy z bolącym kręgosłupem.

To, jakie jeszcze ćwiczenia mięśni brzucha możesz wykonywać zależy od stopnia rozejścia mięśni prostych po ciąży. Przedstawiona mi w szpitalu norma, to rozejście do szerokości 3 palców, jeśli rozejście jest większe, potrzebna jest kontrola lekarska i dodatkowe ćwiczenia.


Rozejście mięśni prostych brzucha

Rozejście mięśni prostych mierzy się nie tylko nad, ale też pod pępkiem. W szpitalu mierzyli je dopiero 4 dnia po porodzie (mało kto jest wtedy jeszcze w szpitalu - ja byłam, a moje rozejście było na 2 palce nad pępkiem i 1,5 palca pod nim). Rozejście tych można też zmierzyć samodzielnie, kładąc się na podłodze na plecach i unosząc tak, jakby się chciało zrobić brzuszki. Mięśnie napinają się i przerwa między nimi jest wyczuwalna po zmacaniu ręką.

Jak to wyglądało u mnie? Po spotkaniu z fizjoterapeutą na 2 tygodnie po porodzie i rozluźnieniu mięśni przez specjalne ich "uciskanie", rozejście pod pępkiem zeszło się do zera, a nad pępkiem zostało na 1 palec. Dostałam specjalny zestaw ćwiczeń, dostosowany do mojej kondycji poporodowej i specjalne taśmy na brzuch na okres 10 dni, które utrzymywały mięśnie proste razem, by nie rozeszły się bardziej. Efekt? W 6 tygodniu po porodzie nie miałam już żadnego rozejścia!

Uważajcie też na wstawanie i kładzenie się na łóżku. Należy unikać wstawania z leżenia plecach na wprost (tak, jakby się robiło brzuszki) i takiego samego kładzenia się. Czyli najpierw obrót na bok i dopiero wstajemy. Podobnie z kładzeniem się - najlepiej przez bok, by nie napinać niepotrzebnie mięśni brzucha, które mogą się wtedy bardziej rozejść.

Dziewczyny, bardzo polecam zainwestować w siebie i zamówić sobie fizjoterapeutę do domu przynajmniej na 2 wizyty po porodzie. Serio, należy Wam się regeneracja i powrót do formy.


Masaż brzucha? Tak, aby zmniejszyć rozejście mięśni!

Super wskazówka, jaką dostałam jeszcze od fizjoterapeuty w szpitalu, to... masowanie brzucha podczas aplikacji balsamu czy olejku. Po porodzie warto jeszcze stosować kosmetyki nawilżające skórę, by pomóc jej przywrócić elastyczność.

Pewnie większość z Was robi to tak jak ja, czyli smaruje brzuch okrężnymi ruchami. Zmieniając tę technikę można wesprzeć mięśnie proste brzucha w zejściu się. Wystarczy masować brzuch od boczków do środka, z obu stron. Tak, jakby się chciało ściągnąć mięśnie brzucha do środka. Podobny ruch można wykonywać nakładając np. żel pod prysznic podczas mycia się.


Czego nie robić?

Nie schylać się za dużo i nie kucać (ponoć źle to wpływa na mięśnie dna miednicy). Najlepiej, żeby czynności związane ze schylaniem się zrobić za Ciebie ktoś inny. Jednak wiadomo - też będziesz musiała przewinąć dziecko, czy wyciągnąć je z łóżeczka. Może Twój partner nie będzie mógł być z Tobą w domu przez te kilka tygodni i po prostu będziesz musiała poradzić sobie sama. Najlepiej wtedy schylać się wykonując delikatny wykrok, zginając nogi w kolanach, żeby nie obciążać pleców. 

Jeszcze bardzo ważna rzecz dla kręgosłupa - zainwestuj w przewijak. Najlepiej, żeby był na wysokości nie wymagającej schylania się. Mój taki nie jest, bo w mieszkaniu nie ma miejsca na komodę z przewijakiem czy specjalny stojak. Przewijak leży więc na pralce w łazience i wymaga schylenia się. Jest jednak o wiele bardziej komfortowy niż... brak przewijaka.

Kilka dziewczyn pisało do mnie, że nie będą kupować przewijaka, bo dziecko można przewinąć na podłodze czy na kanapie. Już to widzę, jak w środku nocy, z bólem krocza, który nie pozwala nawet usiąść normalnie na WC, kucacie na dywanie, żeby przewinąć zapłakane dziecko. Albo na kanapie - znam rodziców, którzy nie mogli potem doczyścić tapicerki z epicko dużej kupy noworodka.

Naprawdę jest to bardzo niewygodne i przede wszystkim niebezpieczne dla pleców - takie wygibasy, żeby przewinąć dziecko. Kilkadziesiąt złotych wydane na przewijak to nic w porównaniu do rehabilitacji kręgosłupa.


Dziwne rzeczy, które Cię spotkają

Podczas połogu dzieją się rzeczy dziwne. Poniżej lista "dolegliwości", które ja miałam i które wiem, że dotykają większość kobiet w połogu:
  • strumienie potu, ogólnie przy laktacji będziesz się dużo pocić w pierwszych tygodniach po porodzie
  • uderzenia gorąca, zawroty głowy
  • zatwardzenia
  • wilczy głód i pragnienie (organizm zużywa sporo płynów i ok. 500 kalorii więcej niż zwykle po to, by produkować mleko)
  • ból związany z gojeniem się krocza i swędzenie czy charakterystyczne "ciągnięcie" szwów (jeśli stwierdzisz, że coś jest nie tak, zobaczysz ropienie czy będziesz czuć duży dyskomfort, koniecznie sprawdź u lekarza, czy nie masz stanu zapalnego)
  • uczucie osłabienia i zmęczenia
  • ogromne wahania nastrojów, gdy opadnie Ci ekscytacja i energia po porodzie (u mnie był to straszliwy baby blues, o którym napiszę w drugiej części na temat połogu)
  • szczypiące, bolące, poranione brodawki, nieprzyzwyczajone do częstego ssania
  • uczucie mrowienia/kłócia piersi na początku karmienia (takie "objawy" towarzyszą napływaniu mleka do piersi)
  • niekontrolowane wycieki mleka z piersi, strumienie mleka pod wpływem ciepłej wody pod prysznicem, a podczas karmienia jedną piersią wypływ mleka również z drugiej
  • wiszenie dziecka na piersi nawet non stop, albo wołanie o jedzenie np. co godzinę, również w nocy - w ten sposób dziecko "zamawia" więcej mleka, pobudzając piersi do zwiększenia jego produkcji, a Ty możesz mieć wrażenie, że pokarmu jest za mało, skoro tak często chce jeść


Jak możesz sobie z tym poradzić?

  • wieczny pot to niemały dyskomfort - wybieraj naturalne, przewiewne tkaniny, które nie sprawią, że zapocisz się na amen. Fajną sprawą są też częste, odświeżające prysznice w ciągu dnia
  • staraj się jak najmniej schylać, wypoczywaj na tyle, na ile jest to możliwe, a zawroty głowy będą mniej dokuczliwe
  • zaraz po porodzie nie powinno się za bardzo przeć, dlatego zatwardzenia mogą sprawdzić wyjątkowe trudności - sprawdzają się tutaj czopki glicerolowe, najlepiej trzymane w lodówce. Ja używałam ich ponad 2 tygodnie, zanim sprawy wróciły do normy
  • pragnienie jest naturalne podczas samej laktacji i karmienia, z czasem mija. Szykując się do karmienia dziecka zawsze miej przy sobie szklankę wody. Staraj się wypijać ok. 3 litrów wody na dobę, by wesprzeć swoją laktację odpowiednią ilością płynów. Na noc przygotuj sobie proste przekąski, żeby zaspokoić głód i podtrzymać energię. Ja wcinałam owsiankę, suszone owoce i jogurty
  • na dolegliwości krocza dobre jest jego nie uciskanie, czyli klasyczne siateczkowe majty poporodowe. Do tego wietrzenie i częste przemywanie, no i pozycja leżąca lub półleżąca, żeby sobie nie dowalać więcej bólu
  • zmęczenie będzie Ci towarzyszyło praktycznie cały czas - staraj się je odsypiać. Śpij kiedy tylko dziecko śpi, a jeśli ciągle wisi na Twojej piersi, to... śpijcie razem. Zaoszczędzisz czas na odkładaniu do łóżeczka. Dodatkowo noworodki są o wiele spokojniejsze czując zapach i ciepło ciała mamy. W pierwszym miesiącu życia Ola praktycznie cały czas ze mną spała i nie, nie jest dzieckiem, które trzeba oduczać spania z rodzicami. Już teraz śpi sama w łóżeczku albo wózku
  • na wahania nastrojów i zdenerwowanie polecam hektolitry melisy. Najlepiej zaparzyć duży dzbanek i robić sobie dolewki. Jeśli nie lubisz smaku melisy, sięgnij po melisę połączoną np. z pigwą lub maliną
  • bolące czy poranione brodawki świetnie regenerują się pod wpływem lanoliny. Co ważne, nie trzeba jej zmywać - dziecko może ją "zjadać" już od pierwszego dnia życia. Dlaczego? Bo jest naturalna. Początkowo stosowałam maść lanolinową od Medeli - Purelan, ale jest tak cholernie droga, że zmieniłam ją na Bracelan (kilka złotych w aptece). Fajny jest też A-Pectus. Generalnie ważne, by maść była w 100% lanoliną, bez domieszek glukozy czy sztucznych składników, co powoduje, że trzeba zmywać ją z piersi przed karmieniem
  • na wycieki mleka sprawdzają się po prostu wkładki laktacyjne i spanie w staniku. Próbowałam różnych wkładek i najbardziej do gustu przypadły mi te z Lansinoha. Są miękkie, więc nie drapią, dobrze chłoną i nie przeciekają, mocno przyklejają się do biustonosza, dzięki czemu się nie przesuwają. Za to totalnie nie sprawdził się u mnie popularny Johnson - wkładki odklejały się i kiepsko chłonęły siurający strumieniami pokarm
  • wiszenie dziecka na piersi non stop może być dołujące. U mnie to była chyba główna przyczyna baby bluesa (prócz szalejących hormonów). Bałam się, że to nigdy nie minie, a moje życie będzie toczyło się wokół karmienia, a czas na spokojne wyjście do toalety nie wróci już nigdy, bo dziecko wiecznie będzie chciało jeść.

    Obawiałam się, że mam za mało pokarmu, że głodzę dziecko, źle przystawiam, że jestem beznadziejna w tym wszystkim. Pomogły mi rozmowy z innymi matkami, które przeszły to samo oraz spotkanie z doradcą laktacyjnym, który pokazał, jak mogę inaczej przystawiać dziecko i uspokoił moje skołatane nerwy. Okazało się, że wszystko robiłam dobrze. Po prostu potrzebowałam, by ktoś, kto zna się na rzeczy potwierdził, że wszystko jest w porządku lub wskazał, co i jak mogę poprawić.


Dlaczego warto spotkać się z Certyfikowanym Doradcą Laktacyjnym?

Teraz najważniejszy akapit tego tekstu. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości czy obawy związane z Twoją laktacją lub samym karmieniem, skonsultuj się z Certyfikowanym Doradcą Laktacyjnym. Dlaczego? Bo niestety nie wszystkie położne i lekarze są na czasie, o czym sama się przekonałam. 

Certyfikowany Doradca Laktacyjny pomoże rozkręcić laktację, sprawdzi odruch ssania dziecka (czasami dzieci mają problemy z wędzidełkiem albo napięciem mięśniowym i dlatego słabiej ssą, doradca może to sprawdzić lub zalecić dalszą konsultację lekarską, jednocześnie dając wskazówki, jak podtrzymać karmienie piersią).

Doradzają często według własnych przekonań, a nie aktualnych zaleceń. Mnie np. doradzano dopajanie dziecka wodą z glukozą w trakcie skoku rozwojowego w 5 tygodniu, co jest niedopuszczalne, jeśli nie ma do tego naprawdę szczególnych wskazań. Według zaleceń WHO wody nie podaje się co najmniej do ukończenia 6 miesiąca życia, nie mówiąc już o cukrze.

Znam naprawdę dużo dziewczyn, które porzuciły karmienie piersią z powodu złych porad dotyczących karmienia lub brak kontaktu z wykwalifikowaną osobą i działanie na własną rękę - na przykład dokarmianie mlekiem modyfikowanym, które jest teraz mocno nadużywane. Młode matki decydują się na nie głównie w obawie przed tym, że dziecko się nie najada, skoro ciągle chce być przy piersi.

Powiem Wam to, co mi powiedział doradca.  Karmienie piersią to naturalny proces i wszystkie jesteśmy do tego stworzone, każda z nas może karmić (chyba, że ma jakieś poważne zaburzenia zdrowotne, które to uniemożliwiają, ale jest to baaaardzo rzadkie). Kobiety od lat karmiły, nawet jak miały płaskie brodawki czy małe piersi. Laktacja siedzi w naszej głowie, a nadmierny stres może faktycznie ją hamować. Wierzcie w siebie, starajcie się być zmotywowane, wygadujcie się ze swoich obaw i nie poddawajcie się.

To, że noworodek wiecznie wisi na piersi nie musi oznaczać, że się nie najada. Zazwyczaj oznacza to, że "zamawia" więcej jedzenia, pobudzając piersi do większej produkcji mleka. W trakcie pierwszego miesiąca po porodzie laktacja się normuje, a dziecko wyznacza jej rytm, tylko trzeba mu na to pozwolić i przystawiać do piersi zawsze wtedy, gdy tego potrzebuje. Podawanie mleka modyfikowanego sprawia, że piersi nie znają realnego zapotrzebowania na ilość pokarmu, są mniej stymulowane, a co za tym idzie, produkują mniej pokarmu.

Oczywiście są sytuacje, gdy mleko modyfikowane trzeba podać i nie jest to absolutnie powód do tego, by czuć się wyrodną matką. Ważne, by jedynie nie robić tego na własną rękę, a za zaleceniem specjalisty. Nie każdemu karmienie przychodzi łatwo (chyba nikomu nie przychodzi ono łatwo...). Są zastoje, zapalenia piersi, są krwawiące brodawki, różne problemy na tle hormonalnym. Jest hiperlaktacja czy za szybki wypływ mleka (ja miałam taki problem i dziecko krztusiło się podczas karmienia - wystarczyła zmiana pozycji i problem rozwiązany!).

Polecam mocno lekturę bloga www.hafija.pl. Hafija jest prawdziwym guru w karmieniu piersią. Są też grupy na Facebooku, w których można zasięgnąć porady w tym temacie.

Wszystko jest do ogarnięcia. Wystarczy sięgnąć po pomoc i o tym pamiętajcie przede wszystkim podczas połogu.

PS. Kolejny post o połogu będzie dotyczył głównie tematu karmienia, czasu spędzonego w szpitalu po porodzie i baby bluesa. O tym, jak to u nas było i jak radziłyśmy sobie z różnymi problemami przeczytacie już niedługo.

Jak wspominacie swój połóg? A może jeszcze wszystko przed Wami? Czego się najbardziej obawiacie? Piszcie w komentarzach!



Pielęgnacyjno-kosmetyczna wyprawka dla noworodka. Co warto kupić z perspektywy czasu?

$
0
0

Pielęgnacja noworodka spędza sen z powiek niejednej mamie. Skóra maluszka jest delikatna, a chcemy jak najlepiej zadbać o dziecko. Wybór jest ogromny i ciężko się zdecydować. Zobacz, jakie kosmetyki i artykuły pielęgnacyjne sprawdziły się u nas.

Kocham kosmetyki. Narodziny dziecka były dla mnie kolejnym pretekstem do kosmetycznego szaleństwa. Większość produktów używamy wspólnie - dzidziusiowe kosmetyki sprawdzają się u mnie rewelacyjnie! Zanim jednak doszłyśmy do tego, co naprawdę jest nam potrzebne, a co było zbędnym wydatkiem, minęły prawie 3 miesiące.

Poniżej pogrupowane tematycznie listy produktów, z którymi nie rozstajemy się do dziś i które bardzo dobrze spełniają swoje zadanie. Mamy nadzieję, że ten post będzie dla Ciebie światełkiem w zawiłym tunelu niemowlęcego świata kosmetyków.


Przewijanie

To, co robi się na początku najczęściej. Kupki nawet podczas każdego karmienia (albo tak jak u nas w pierwszym miesiącu, czyli przed, w trakcie i po...), wiecznie mokre pieluchy i sporadyczne odparzenia. Jak sobie z tym poradzić?

Zacznijmy od tego, jak wygląda przewijanie i czego się w trakcie tego procesu używa. U nas niezbędne są:
  • świeża pieluszka
  • chusteczki nawilżane, jeśli przytrafiła się kupa
  • płatki kosmetyczne
  • ciepła woda
  • krem ochronny (używamy go zwykle tylko po kupie albo na wysuszoną skórę)
  • krem z cynkiem na odparzenia, jeśli skóra jest już ewidentnie zaczerwieniona

Wiem, że niektórzy w ogóle nie używają chusteczek nawilżanych, bo to syf i ogólnie są be. Ja też miałam takie podejście, dopóki Ola nie zrobiła pierwszej strzelającej kupy i nie obsrała sobie całych pleców. Powodzenia w wycieraniu tego płatkami kosmetycznymi.

Okazało się, że można znaleźć chusteczki o bardzo przyzwoitym składzie, które świetnie się nadają do zebrania kupki z ciałka niemowlaka. Potem dopiero przystępujemy do obywania pupy i okolic płatkami kosmetycznymi zwilżonymi ciepłą wodą, a potem suchymi, by nie zostawić mokrej skóry i uniknąć odparzeń.

Czego konkretnie używamy?


Pieluszki

Pieluszek testowaliśmy miliony. Pampersy taki i srakie, Toujours z Lidla... jedyne w swoim rodzaju, które u nas nie zostały ani razu przesikane, wchłaniają idealnie bardzo duże ilości siuśków i nie powodują efektu taplania się w mokrym (po naciśnięciu na wnętrze pieluszki siuśki nie wyciekają), to pieluchy Dada Premium z Biedronki (są też w Hebe). Super chłonne pieluchy Dada to te w rozmiarze 1 i 2, 3 już nieco gorzej działają, ale i tak warto je wypróbować. Polecamy, wychodzą bardzo tanio, a to ważne, kiedy się zmienia pieluchę pierdyliard razy na dobę.

Chusteczki nawilżane

Idelane w szpitalu, w podróży, w sytuacjach awaryjnych i do wycierania kupy. Wszędzie tam, gdzie nie ma czasu na rokładanie miseczki z ciepłą wodą i babrania się płatkami kosmetycznymi.
Długo szukałam takich z dobrym składem i z pomocą przyszła mi analiza składów chusteczek dla niemowląt na blogu SrokaO. Postawiłam na Babydream Sensitive, sprzedawane w Rossmannie w praktycznych wielopakach.

Płatki kosmetyczne

Początkowo używałyśmy tych przeznaczonych typowo dla dzieci. Są duże i nie rozrywają się, nie sypią. Kupowałyśmy płatki kosmetyczne Babydream, ale równie dobrze sprawdzały się te marki Kindii. Teraz na pupci Oli lądują też moje płatki kosmetyczne, jeśli tylko akurat kupię w Rossmannie jakieś porządniejsze, z których nie lecą kawałki waty.

Krem ochronny natłuszczający

Jestem zwolennikiem używania kremów na odparzenia w ostateczności. Zwykle to kremy z wysuszającym cynkiem, jak np. Sudocrem. Znam przypadki, gdy stosowany regularnie, zapobiegawczo, wręcz wypalił kawałek miękkiej skórki noworodka.

Zgodnie z zaleceniami położnej i pediatry, kupujemy tani, naturalny Linomag. Ten w zielonej tubce ma naturalny skład i nie można przedobrzyć z częstotliwością jego stosowania. Po prostu nie szkodzi. W składzie olej lniany, lanolina i wazelina.

Sprawdza się nie tylko do ochrony i łagodzenia odparzeń, ale też do pielęgnacji suchej, łuszczącej się skóry noworodków. Zwykle skórka jest sucha na dłoniach, stopach, za uszami - to jeszcze naskórek z życia płodowego, który nie został usunięty.


Krem z cynkiem na odparzenia

Kiedy odparzenie jest uporczywe, sięgamy po cięższy kaliber, czyli krem z cynkiem. Ponownie stawiamy na Babydream, krem o bardzo dobrym składzie na tle innych, typowych na odparzenia. Smarujemy grubszą warstwę i zwykle na drugi dzień problemu już nie ma.

Kąpiel

Olę kąpiemy... jak nam się przypomni! Co 2-4 dni, a czasem codziennie, w zależności od stopnia zabrudzenia. Popularne w naszych rodzinach są AZS i nadwrażliwość skóry, a częste kąpiele mogą pogorszyć te dolegliwości. Woleliśmy dmuchać na zimne i Ola ma się dobrze :)

Są zwolennicy teorii, że codzienne kąpiele o stałej porze pomagają ustalić rytm dnia - znam ludzi, u których to się świetnie sprawdza. Kąpiel, potem jedzenie i spanie. U nas codziennie plan dnia jest inny, a kąpiele sporadyczne. Nie zmienia to faktu, że nawet do rzadszych kąpieli dobrze jest dopasować odpowiednią pielęgnację delikatnej skóry bobasa.

Niektóre położne i lekarze zalecają kąpiel noworodka w samej wodzie, bez żadnych dodatków. Inni sugerują kąpiele emolientowe - można użyć specjalnej emulsji albo naturalnego oleju lub oliwki, które wlewa się do wody w wanience.

Podobnie jest z balsamowaniem ciała. Według aktualnych zaleceń nie trzeba tego robić, chyba że występuje nadmierna suchość czy podrażnienia i konieczne jest ukojenie i/lub dodatkowe nawilżenie skóry. Odradza się stosowanie oliwek po kąpieli. Nie nawilżają, a tworzą okluzyjny film na powierzchni skóry, który ogranicza nadmierne odparowanie wody. Do porządnego nawilżenia lepszy jest balsam albo krem, a oliwkę można zostawić sobie do wykonywania np. masażu Shantala :)

Jak już wspominałam wcześniej, naturalne jest łuszczenie się skóry noworodka w okolicach dłoni, stóp czy za uszami. To pozostałości naskórka jeszcze z czasów szczęśliwego życia płodowego. Jeśli jest go dużo, można zadbać o dodatkowe nawilżenie i szybciej pozbyć się łuszczącej skóry.. 

Czego aktualnie używamy do kąpieli?

Emulsja do kąpieli

Nie sprawdziło się nam popularne Emolium - po emolientowej kąpieli, czyli takiej z dodatkiem ww emulsji, skóra nadal była wysuszona, zero poprawy. Nawet jeśli po kąpieli wsmarowaliśmy w Olę balsam do ciała Emolium, efektów nadal nie było. 

Po dwóch tygodniach bujania się z Emolium i nadmiernie suchą skórą Oli położna poleciła nam to, czego używają w szpitalach. Niebiesie Oilatum, do użycia od 1 dnia życia dziecka, klasyfikowane już bardziej jako lek. Dla mnie "lek" brzmi groźnie, zwłaszcza jak mam go nałożyć na skórę noworodka, więc wolałam upewnić się u pediatry, czy to Oilatum jest w porządku. I co? Pediatra też polecił. Efekt był natychmiastowy! 

Owszem, Oilatum to praktycznie płynna parafina. Sporo osób jej nie lubi, jednak nie bez przyczyny znajduje się w masie kosmetyków do stosowania od 1 dnia życia dziecka. Parafina jest obojętna dla skóry - nie wywołuje alergii, w przeciwieństwie do składników naturalnych, które mogą działać drażniąco (ale nie muszą). 

Parafina to tłusty emolient. Tworzy na skórze film, który zapobiega nadmiernej utracie wody. Parafina zmiękcza, wygładza skórę, a dzięki ochronnej warstwie, jaką tworzy na skórze, chroni przed drażniącym działaniem czynników zewnętrznych. No i po kąpieli parafinowej nie trzeba stosować żadnego balsamu. Sami zobaczycie, jakie balsamowanie może być upierdliwe, jeśli dziecko go nie lubi ;)

Owszem, fajne jest stosowanie naturalnych olejów, np. oleju ze słodkich migdałów. Dodać do wody w wanience, też stworzy się fajny film na skórze, dobrze natłuści, ale... nie zadziała tak mocno jak parafina. U nas oleje nie podziałały, aczkolwiek masa osób je poleca i pewnie zawsze lepiej spróbować z czymś naturalnym, a jak nic nie działa - polecam Oilatum!

Można też myć noworodki i niemowlaki w samej wodzie, bez żadnych dodatków. Jest to coraz częstsza praktyka. Tak naprawdę skóra takiego maluszka nie potrzebuje za dużo pielęgnacji. Zmienia się to w obliczu wielkiej kupy lub wymiocin, gdzie trzeba jednak sięgnąć po coś więcej niż woda, by pozbyć się charakterystycznego smrodku. 

Szampon do mycia głowy i ciała

Szampon tak naprawdę nie jest konieczny. Jeśli dodamy do kapieli emulsję czy naturalny olej, spokojnie wodą z wanienki możemy umyć też główkę. Sprawdza się za to dobrze przy ciemieniuszce i myciu bobasa z zanieczyszczeń typu kupa, wymiociny albo ulane mleko zajeżdżające serwatką. 
Tutaj polecam mocno organiczne kosmetyki Derma Eco Baby. Składy mają wspaniałe, w ciemno biorę wszystkie ich produkty. Nigdy się nie zawiodłam :) 

Termometr

Do kąpieli przyda się też termometr. Niektóre wanienki mają wbudowany sprzęt do mierzenia temperatury - nasza tania wanienka z Ikei go nie ma. Kupiliśmy więc termometr, który mierzy temperaturę otoczenia i cieczy (zmierzy temperaturę w pokoju, temperaturę mleka czy wody w wanience) oraz temperaturę ciała dziecka. 

Polecam termometry bezdotykowe, są najwygodniejsze w użyciu. Chociaż niektórzy twierdzą, że pomiar takim termometrem może być przekłamany, to u nas sprawdza się całkiem dobrze :) 

Pielęgnacja buźki

Pielęgnacja buźki zalecana jest codziennie, w przeciwieństwie do kąpieli. Noworodki i niemowlaki często ulewają, a mleko dostaje się pod bródkę i za uszy. Przynajmniej raz dziennie dobrze jest przemyć te okolice (oraz twarz) wacikiem lub gazikiem nasączonym wodą przegotowaną, omijając oczka. 

Na twarzy dzidziusia mogą pojawić się potówki - krostki wypełnione białym płynem, lub białe krostki z czerwoną otoczką. Skóra dziecka na początku nie umie poradzić sobie z pozbywaniem się potu, który wydziela i to on powoduje takie "krostki". Potówki mogą pojawić się nie tylko na buzi, ale też w pachwinach, na karku czy na brzuszku. Zwykle przechodzą po kilku dniach, a przy częstszym przemywaniu skóry jeszcze szybciej. 

Krem nawilżający

Zdarza się, że skóra w okolicach brwi, czoła i za uszami jest przesuszona. My sięgamy wtedy po organiczny krem dla niemowląt i noworodków Derma Eco Baby. Sprawdza się zarówno do twarzy, jak i do całego ciała. Pomógł nam zregenerować skórę wysuszoną po trądziku niemowlęcym. Jest też fajny jako krem do twarzy na dzień dla dorosłych! :)

Krem na spacery

W mroźne dni warto nałożyć na twarz maluszka specjalny krem na taką pogodę i nie, olej naturalny na twarz w takim przypadku nie wystarczy. Olej tworzy ochronną warstwę, ale po jakimś czasie się wchłania i warstwa znika. My sięgaliśmy po krem na każdą pogodę od Nivei, który nie ma w składzie wody, a jego skład jest jednym z lepszych wśród kremów drogeryjnych tego typu. 

Krem zostawia nieco tłustawą warstewkę na buzi, dlatego po spacerze zmywałam go wacikiem z wodą. Na lato zamierzamy za to kupić nieco lżejszy krem Momme z filtrem SPF 25. W składzie ma wodę, dlatego odpuściłyśmy go sobie na zimę. 

Toaleta oczu, uszu, noska i rączek

Oczka, podobnie jak buźkę, dobrze jest przemywać codziennie. W tym celu używamy soli fizjologicznej i kompresów/gazików. Nasączamy je solą fizjologiczną i przemywamy każde oczko delikatnym ruchem od zewnetrznego do wewnętrznego kącika. Do każdego oczka używamy oddzielnego kompresu/gazika. 

Kompresy dobrze kupić w większej ilości, ponieważ przydadzą się też do oczyszczania małego noska. Raz na jakiś czas dobrze jest zrolować gazik w mały wałeczek, nasączyć solą fizjologiczną i włożyć delikatnie do dziurki w nosie. Taki zrolowany gazik wyciągany okręcającym ruchem pomaga wyciągnąć z noska glutki, kozy i pozostałości po zaschniętym mleku, które dostaje się czasem do nosa podczas ulewania. 

Na koniec temat nieco kontrowersyjny, czyli uszy. W szpitalu powiedzieli nam, że bobasom uszu się nie czyści. Nie wolno do nich nic wkładać, a juz na pewno nie powinno się tam wtykać patyczków do uszu. Po co więc specjalne patyczki dla niemowląt? Odpowiedź jest prosta. W uszkach zbiera się... kurz! Spokojnie można taki patyczek nasączyć lekko solą fizjologiczną i przetrzeć małżowinę uszną, nie wpychając patyczka głębiej do środka. W podobny sposób, ale suchym patyczkiem, można usunąć wodę, która wpadła do uszka podczas kąpieli.

Zaciśnięte piąstki dziecka kurzą się podobnie jak uszy. Od czasu do czasu warto je delikatnie otworzyć i przetrzeć płatkiem kosmetycznym z ciepłą wodą, albo zmoczoną pieluszką tetrową. 

Nie lada wyzwaniem może okazać się obcinanie malutkich paznokci (w końcu nikt nie chce poucinać małych paluszków!). Na początku paznokcie są zwykle tak miękkie, że wystarczy delikatnie oderwać ich końcówki palcami. Po jakimś czasie konieczne jest ich obcinanie, żeby dzidziuś nie drapał sobie buzi i... Waszych piersi podczas karmienia. Najbezpieczniej obcinać paznokcie, gdy dziecko śpi i mało się rusza. Bezpieczne obcinanie gwarantują stalowe nerwy ;) oraz specjalne nożyczki z zaokrąglonymi końcówkami. 

Kikut pępowinowy

U noworodków pozostaje jeszcze kwestia pielęgnacji kikuta pępowinowego. Jeśli tego nie wiecie, to powiem Wam, że można zamoczyć go w kąpieli. Ważne, by potem dokładnie go osuszyć. Skórę wokół kikuta przecieraliśmy patyczkiem do uszu dla niemowląt.

Kikut odpada po kilku lub kilkunastu dniach od narodzin. W przypadku Oli było to ok. 10 dni, przy czym może ze dwa razy spsikaliśmy go Octeniseptem i przetarliśmy delikatnie gazikiem. Na co dzień podwijaliśmy pieluszkę podczas przewijania tak, by nie zasłaniała kikuta (dzięki temu "wietrzył" się przez bawełniane ubranko) i to w zupełności wystarczyło.

Jeśli kikut ropieje, Octenisept jest niezbędny dla odkażenia przestrzeni wokół kikuta. W przypadku mocnego ropienia warto pokazać go położnej lub pediatrze. Co ważne, Octenisept nie powoduje szczypania ani pieczenia, więc nie musicie się bać, że zadacie dziecku ból czy dyskomfort. 


Główka i ciemieniucha

Ciemieniucha to łojotokowe zapalenie skóry głowy, które wynika ze zmian hormonalnych (hormony matki) i niedojrzałości gruczołów łojowych. Przypomina trochę tłusty łupież albo żółtawą skorupkę. Pojawia się w okolicy ciemiączka, czasem też na brwiach, wokół noska czy za uszami. 

Ciemieniucha nie swędzi, nie boli, a jedynie brzydko wygląda i warto jest się jej pozbyć, zanim stworzy na główce dziecka zwartą, trudną do usunięcia i brzydką skorupę. 

Najskuteczniejszy sposób, aby ją usunąć, a także jej w miarę możliwości zapobiegać, to regularne czesanie główki dziecka, najlepiej po kąpieli. W tym celu używamy miękkiej szczoteczki (gdy ciemieniuchy jeszcze nie ma) i delikatnym, plastikowym grzebyczkiem (gdy ciemieniucha już jest). Można też w kąpieli pocierać główkę morką pieluszką tetrową.

U Oli ciemieniucha jest problemem powracającym, a tym, co pomogło nam się jej pozbyć jest żel z Emolium i emulsja Ziajki do mycia głowy z ciemieniuszką. Pół godziny przed kąpielą wmasowuje się żel w miejsca dotknięte ciemieniuchą, następnie podczas kąpieli zmywa się go Ziajką. Po wyjęciu dziecka z wanienki wyczesuje się rozmiękczoną ciemieniuchę. Całkowite jej usunięcie może wymagać kilku takich zabiegów.

Nowości kosmetyczne u maluszków

Wybierając kosmetyki dla noworodka najlepiej stawiać na te, które są bezzapachowe, przeznaczone do pielęgnacji od pierwszego dnia życia. Maluszki tuż po urodzeniu są wyczulone na zapachy i mogą źle na nie reagować, dlatego lepiej unikać produktów o mocnych, ziołowych nutach. 

Teraz, kiedy Ola ma 3 miesiące, co jakiś czas zmieniam jej kosmetyki. Sięgam nie tylko po bez zapachu, ale również po naturalne produkty, które pachną (np. seria nagietkowa z Weledy). Ciągle szukam czegoś lepszego, fajniejszego i... mam pretekst do kolejnych zakupów ;) Z większości kosmetyków korzystamy wspólnie. Artykuły pielęgnacyjne dla niemowląt świetnie się sprawdzają dla wrażliwej, skłonnej do podrażnień cery.

Na pewno nie raz przeczytacie na blogu o kolejnych, sprawdzonych kosmetykach dla dzieci i niemowląt :)

A co Wy wybieracie dla swoich dzieci? 

Na jakie produkty pielęgnacyjne stawiacie, co się u Was sprawdziło, a co okazało się bublem? Piszcie w komentarzach!

Zmiana domeny bloga www.pielegnacja25plus.pl

$
0
0
Cześć!

Ze względu na poszerzenie tematyki bloga i wyjście poza sprawy kosmetyczno-pielęgnacyjne, poczyniłam adekwatne zmiany w domenie :) pielegnacja25plus.pl zmienia się w 25plusblog.pl.

Zapraszam do lektury bloga w nieco odświeżonej odsłonie - KLIK.

Zuza.
Viewing all 23 articles
Browse latest View live